Marzenkowo

5 lutego, 2009

Kto kogo ma ubierać i jak

Filed under: Co w duszy gra, Feminizm, Komentarze — evita_duarte @ 12:05 pm

Płeć brzydka? Na pewno nie! Płeć brzydsza? Nie sądzę. Lubię zadbanych facetów, lubię na nich patrzeć, a jeśli do tego mają coś do powiedzenia, to już sama przyjemność w przebywaniu z nimi. Pachną ładnie, ładnie wyglądają, ładnie i interesująco prawią- czego tu nie lubić? Jest oczywiście całe mnóstwo facetów w szarych powyciąganych podkoszulkach i dżinsach z krokiem przy kolanach. Ci też mi nie przeszkadzają (dopóki nie śmierdzą). Nie zwrócę na takiego szczególnej uwagi, chyba, że zabłyśnie czymś wyjątkowym, a tym lepiej. Skoro dla nich wygląd nie ma znaczenia to coż, szkoda. Brak wyczucia w sprawach mody, niezainteresowanie stylami, kolorami itp. to nie zbrodnia.

Każdy o swój wygląd powinien dbać sam, w końcu jak cię widzą tak cię piszą i oceniają. Nikt nie jest wolny od tego pierwszego impulsu oceniania po wyglądzie. Może te oceny nie są zbyt trwałe, najczęściej pewnie nie są trafione, ale wygląd to to, co pierwsze widzimy. Wkurza mnie za to ocenianie kobiet po wyglądzie ich partnerów. Przyjdzie taki jeden z drugim w wyświnionej koszuli czy tak pogniecionej jak psu z gardła wyjętej i zaraz znajdzie się ktoś (labo ktosia), kto powie: „Ta Kowalska to nie dba o męża, taki przystojny facet, a wygląda jak obdartus.” Ktoś inny doda: „Pewnie jej zaszedł za skórę, ja mojemu nie uprasuję jak się ze mną kłóci”. I już mamy całą historię. Mało kto stwierdzi, że ten Kowalski to flejtuch, wstyd, żeby facet w tym wieku (jakimkolwiek wieku właściwie) chodził taki zapuszczony. W końcu dziewczyna/żona jest od zajmowania się facetem, to tak jak kolejne dziecko.

Pewnie jest wiele kobiet, które tak robią. Niektóre uważają pewnie, że to urocze jak on taki nieporadny nie nastawi sobie prania, żelazkiem się poparzy. No bez niej to by zginął, nie poradził sobie. Inne matkują swoim mężczynom z presji społeczeństwa, przez gadanie sąsiadów, rodziny, teściów, najczęściej teściowych. Inne po prostu chcą, żeby on wyglądał jak człowiek.

Ja też bym chciała, żeby J. wyglądał dobrze, modnie, ale on musi dbać o to sam.  Niedoczekanie, że będę komukolwiek, nawet najukochańszej osobie na świecie, szykowac ubrania, pilnowac żeby nosił ciepłe buty etc. Ja wyszłam za dorosłego mężczyznę. Założy czerwony z zielonym to tak będzie chodził, nie uprasuje koszuli- jak wyżej. Jak będę chciała komuś matkować to będę miała dziecko. Dla mnie zajmowanie się samą sobą jest wystarczająco uciążliwe, bo to i trzeba sie nie tylko ubrac., ale i wlosy myc, suszyc i układać. To trzeba pamiętac, żeby jeść rzeczy jadalne a nie jakieś świństwa. O zgrozo trzeba isę nawet myć, smarowac mazidłami i malować rzęsy. Niech ktoś zajmie się mną.

12 Komentarzy »

  1. Nie chcę, żeby się ktokolwiek mną zajmował, tak samo jak i ja nie chcę się zajmować kimkolwiek.
    Sztuką jest żyć bez zajmowania sobie głowy, zaprzątania myśli i wydatkowania niepotrzebnie energii na takie bzdety jak stroje, ubiór, wygląd, higienę.
    Dbałość o siebie powinien każdy mieć w sobie jak potrzebę oddychania, nad którą to po prostu nikt się nie zastanawia…
    Taka jestem i taka jest moja połowa.

    Komentarz - autor: zlotoslanos — 5 lutego, 2009 @ 12:42 pm

  2. Mezowi nie matkuje, ale poczucie estetyki nie pozwala mi, aby poszedl do pracy w nieuprasowanej koszuli. Tzn. ja mu jej nie uprasuje, tylko zasugeruje, zeby albo sam to zrobil albo zalozyl cos innego, bo wyglada jak psu z gardla.

    Komentarz - autor: ania — 5 lutego, 2009 @ 5:37 pm

  3. Zlotos: Zajmowanie się mną jest cholernie ciężką pracą dla mnie samej. Przydałaby mi się stylistka, pracz (szop moze być), prasowacz i fryzjerka. Z osobistej trenerki też bym skorzystała i nie pogardze kims do komplementowania.

    Komentarz - autor: evita_duarte — 5 lutego, 2009 @ 11:56 pm

  4. Aniu: Ja swojemu nie zwracam uwagi chyba, że na przykład wychodzi bez czapki na ten mróz. Nie powiem, że mnie nie wkurza zafafluniony sweter czy koszula, ale bojów nie będę o to toczyć a czasem bym musiała.

    Komentarz - autor: evita_duarte — 5 lutego, 2009 @ 11:56 pm

  5. „Załóż czapkę” stale słyszę… To zamiast „kocham Cię”. Taka nowa tradycja.

    Komentarz - autor: zlotoslanos — 7 lutego, 2009 @ 3:17 am

  6. Oj Baby, Baby… Z Wami ciężko, bez was jeszcze gorzej. Żaden facet tu sie nie wypowiedział. Zastanowiała się któraś z was dlaczego? Bo dla faceta, prawdziwego chłopa, takie problemy po prostu nie istnieją. Przed trzema pokoleniami kobiety jeszcze to rozumiały. Moja Babcia (ur. a.d. 1910) zawsze powtarzała, ze ważne co sie ma w sobie, a nie na sobie. Oczywiście, dobre wychowanie, szacunek dla innych, rozsądek nakazują aby nie razić innych swoim wyglądem. Nie pójdę do filharmonii w dresie, choć byłoby mi wygodniej niz w garniturze. Ale nigdy, przenigdy nie oceniam, nie wartościuję ludzi bezpośrednio po wyglądzie!!! To ich prywatna sprawa. Dopiero kontekst może wpływać na moje oceny. Jeśli jakaś koleżanka założy na pieszą wycieczkę po skałkach Jury błyszczące lakierki na szpilkach to oczywiście moja ocena jej osoby zmaleje. Ale to jej nie dyskwalifikuje! może nie była nigdy na takiej imprezie, może nie stac ją na sportowe buty – nie mam prawa wnikać w jej prywatność.

    Komentarz - autor: Tips_Senior — 26 lutego, 2009 @ 5:29 am

  7. A co do matkowania „chłopom”. Świat się specjalizuje, ludzie też. Mieszkam wspólnie z moją żoną 23 lata. To już chyba jest „związek”? Moją specjalnością w nim jest technika, a jej ubrania. Ona dba o dziury w skarpetkach, ja o sprawność samochodów, ona przygotowuje mi koszule, ja dbam o jej komputer, ona gotuje, ja zmywam, ona sprząta odkurzaczem, ja myję okna, itd, itp. Po prostu robimy dla tej drugiej osoby to, co umiemy od niej lepiej, skuteczniej i sprawniej. Dzięki temu mamy więcej wolnego czasu dla siebie.
    Autorka bloga napisała „Niedoczekanie, że będę komukolwiek, nawet najukochańszej osobie na świecie, szykowac ubrania, pilnowac żeby nosił ciepłe buty etc. Ja wyszłam za dorosłego mężczyznę. ” To po co za niego wyszła????

    Komentarz - autor: Tips_Senior — 26 lutego, 2009 @ 5:37 am

  8. Tips- naprawdę Twopja połówka wyszła za Ciebie, żeby Ci przygotowywać koszule i cerować skarpety? Ja myślałam, że to się robi dla dzieci. Argument z samochodem czy wbijaniem gwoździ jest stary jak świat. Stara jest też odpowiedź: Gwoździa wbiję sobie sama, otworzę słoik, a samochód zaprowadzę do mechanika.

    Komentarz - autor: evita_duarte — 26 lutego, 2009 @ 10:40 am

  9. Moja żona też sobie sama wbije gwoździa a ja wypiorę i wyprasuję koszule. Ale ona zrobi to ostatnie szybciej i lepiej, a ja sprawniej wbiję gwoździa. I szybiej będzie „z głowy”. Specjalizacja, to się opłaca.

    Komentarz - autor: Tips_Senior — 26 lutego, 2009 @ 11:01 am

  10. Skoro Wam z tym dobrze, to tylko sie cieszyc. Tu jednak pisalam o czyms innym: o obwinianiu kobiety za niechlujny wyglad jej faceta. To nie jest tak, ze kobieta z natury swojej ma obowiazek i talent do przyszywania guzikow. Jesli ktos chce to robic, prosze bardzo, jesli nie chce- nie czepiac sie. I nie zadawac pytan po co za niego wyszla, tylko dlatego, ze koszuli prasowac nie bedzie.

    Komentarz - autor: evita_duarte — 26 lutego, 2009 @ 6:22 pm

  11. Evi, przepraszam, faktycznie głupio wyszło, niefortunnie sformułowałem moją myśl. Oczywiście, masz rację, kobieta nie wychodzi za mąż po to, żeby cerować „staremu” skarpetki.
    Miałem na myśli coś innego. Napisałaś „Niedoczekanie, że będę komukolwiek, nawet najukochańszej osobie na świecie, szykowac ubrania, pilnowac żeby nosił ciepłe buty etc. Ja wyszłam za dorosłego mężczyznę. ”
    Wybacz szczerość i bezpośredniość mojej wypowiedzi, ale ja myslę tak: Jeżeli już na wejściu deklarujesz, że są rzeczy, których z pewnością nie zrobisz dla „drugiej połowki”, to wygląda na to, że nie jesteś jeszcze pewna swojego wyboru, że nadal wyżej stawiasz „Ja” niż „My”. Gdzies w głębi wątpisz, czy ten akurat facet jest „tym jedynym”. To ja się pytam: Czy warto w takim wypadku brać ślub?
    Pozdrawiam „Marzenkowiczów”

    Komentarz - autor: Tips_Senior — 4 marca, 2009 @ 8:37 am

  12. Ależ nie ma za co przepraszać. Widzisz Tips moja wypowiedź odnosiła się do ogółu, pewnej zasady, a nie do tego, że czegośtam nigdy nie zrobię. Owszem zdarzało nam się wzajemnie prasowac sobie ubrania, ze skarpetkami nie przesadzajmy, dziurawe sie wyrzuca 🙂 Nie jest to jednak ani moim ani jego zajęciem przypisanym. Zazwyczaj każde prasuje sobie samo, to samo ze zmywaniem etc.
    Z praniem był problem dopóki jeździliśmy do pralni, a teraz to nastwia to z nas, które akurat o tym pomyśli.

    Komentarz - autor: evita_duarte — 7 marca, 2009 @ 1:37 pm


RSS feed for comments on this post. TrackBack URI

Dodaj odpowiedź do Tips_Senior Anuluj pisanie odpowiedzi

Blog na WordPress.com.